Puszcza Kampinoska z racji swego położenia u zbiegu trzech, sporych i spławnych rzek, tuż przy stolicy bogatej, wielonarodowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, była puszczą w staropolskim tego słowa znaczeniu, czyli miejscem słabiej zaludnionym od sąsiednich ziem, względnym „pustkowiem”, a niekoniecznie prastarą knieją. Kampinoskie lasy mocno przetrzebiono, a były plany ich zupełnego wycięcia snute choćby przez senatora Nowosilcowa. Dopiero powołanie rezerwatów „Sieraków”, „Czaple (dziś: Czapliniec)” i „Granica” w latach 30-tych XX w., a potem ustanowienie na ich bazie Kampinoskiego Parku Narodowego w 1959 r. pozwoliło ocalić resztki borów sosnowych, olsów, ruchomych piasków i mokrych łąk.

Biernej, ścisłej lub krajobrazowej ochronie najcenniejszych płatów roślinności od początku powstania KPN towarzyszyła ochrona czynna. Z Puszczy pracowicie usuwa się gatunki obce geograficzne, zwłaszcza te drzewiaste: czeremchę amerykańską, klona jesionolistnego, grochodrzew, dąb czerwony i sosnę smołową i sosnę Banksa. Z Białorusi „repatriowano” w 1951 r. łosia, z Suwalszczyzny w 1980 r. bobra, a w 1993 r. rysie pochodzące głównie z niemieckich ogrodów zoologicznych. Równocześnie w szkółce leśnej w Julinku rozpoczęto uprawy rozmaitych gatunków roślin naczyniowych, zagrożonych w skali Polski i regionu, w oparciu o populacja miejscowe, z samej Puszczy lub terenów sąsiednich. W latach 60-tych XXw. do Puszczy Kampinoskiej wróciły modrzew polski oraz cis, dekadę po nich także buk. Stanowisko chamedafny północnej na Długim Bagnie prawdopodobnie także jest dziełem rąk ludzkich. Lata 2001-05 to z kolei czas wzmożonego zakładania stanowisk zastępczych dla światło- i ciepłolubnych, okazałych roślin zielnych: sasanki łąkowej, szałwii łąkowej, naparstnicy zwyczajnej, orlika pospolitego czy zawilca wielkokwiatowego. Nie wszystkie reintrodukcje do Puszczy Kampinoskiej były jednakowo udane – przykładowo żółw błotny, sprowadzony już w 1956, nie wrósł w miejscową herpetofaunę. Większość popularnych opracowań jako największe osobliwości florystyczne Puszczy Kampinoskiej wymienia wisienkę kwaśną (nie mylić z wisienką stepową!), brzozę czarną oraz chamedafnę północną. Dzięki szczegółowym badaniom prowadzonym przez pracowników i sympatyków KPN oraz przyrodników z innych ośrodków, ustalono, iż z najbardziej zewnętrznej części parku (jego otuliny), szczególnie na wschodzie, zniknęło mnóstwo intrygujących gatunków, występujących tam do końca XIX, a nawet XX wieku. Mimo wytężonych prac terenowych nie odszukano już gnidosza królewskiego, wierzby borówkolistnej czy turzycy ościstej. „Diabeł ogonem nakrył” rozchodniki owłosione, wężymordy stepowe, gółki długoostrogowe, storczyki drobnokwiatowe oraz obuwiki. W otulinie, gdzie reżim ochronny jest słabszy, piękne i różnorodne biologicznie łąki trzęślicowe do dziś ulegają zabudowę, ewentualnie zamieniane są w dzikie wysypiska bądź gruzowiska.

Dzwonecznik wonny Adenophora liliifolia Bess. to jeden z dwu rodzimych dla Europy przedstawicieli rodzaju blisko spokrewnionego z właściwymi dzwonkami Campanula,szczególnie z podrodzaju Rapunculus. Od prawdziwych dzwonków adenofory różnią się budową szyjki słupka: wyraźnie wystającą z korony, a dodatkowo otoczoną u nasady pierścieniem miodników, zapewne działającym jako filtr na rabusiów pyłku. Ojczyzną oraz centrum różnorodności gatunkowej całego rodzaju jest Daleki Wschód (Japonia, Chiny, obie Koree, wschodnia Syberia). Dokładna liczba gatunków budzi kontrowersje wśród rosyjskich i chińskich badaczy, gdyż są to formy bardzo zmienne morfologicznie, a zarazem słabo zbadane. Może jest ich tylko 20? A może koło setki? Podobnie jak w całej szeroko ujmowanej rodzinie dzwonkowatych, także i w rodzaju dzwonecznik, spotyka się zarówno gatunki o ogromnym zasięgu, ciągnącym się przez chłodniejsze strefy połowy Eurazji, jak i blisko z nimi spokrewnione, nader podobne endemity ograniczone do pojedynczych wysp, pasm górskich lub oaz. U nas w Europie też można obserwować tą prawidłowość: A. liliifoliarośnie od Szwajcarii i Włoch po strefę zdemilitaryzowaną na granicy państw koreańskich, podczas gdy bardzo doń podobny dz. krymski A. taurica Juzepczuk trwa ledwie na paru stanowiskach w reliktowych, nawapiennych sośninach Krymu.

O pomstę do nieba woła opis A. liliifoliana polskiej Wiki. Od lat można tam wyczytać m.in., że „występował na ok. 100 stanowiskach w północno-wschodniej części kraju i w pasie wydm nadmorskich, na wielu z nich jednak już wyginął”. W rzeczywistości dzwonecznik wonny notowany na obszarze całej Polski w jej dzisiejszych granicach, w tym także w centrum, na południu i zachodzie, na przykład na Górze Ślęży, u stóp Sudetów i na karpackim Spiszu, w widnych dąbrowach Pomorza Gdańskiego czy Polesia Lubelskiego. Wzmianka o „pasie wydm nadmorskich” dotyczy zapewne „Działu Bałtyckiego” albo „Poddziału Pasa Równin Przymorskich i Wysoczyzn Pomorskich” jako całości, a nie pasa wydm białych i szarych przy samym morzu, gdyż prof. Szafer podawał A. liliifiolia jako przykład wybitnego reliktu wczesno holoceńskiego we florze Pomorza.

Dalej czytamy, iż „występuje [on] na obszarze Ojcowskiego, Poleskiego i Wigierskiego Parku Narodowego, Mazurskiego Parku Krajobrazowego, Przemyskich Parków Krajobrazowych i w kilku rezerwatach przyrody”. W rzeczywistości sytuacja tych ślicznych, biało-niebieskich „dzwonków” nie wygląda tak różowo! W Dolince Ojcowskiej faktycznie rósł – ale do końca XIX w., zatem zniknął z tamtejszej flory na długo przed ustanowieniem Ojcowskiego Parku Narodowego. Z Poleskiego oraz Wigierskiego Parku Narodowego, takoż z Suwalskiego Parku Krajobrazowego zniknął gdzieś w latach 80-tych czy 90-tych XX w. Swoją drogą, ciekawe czemu na Wiki nie wymieniono Puszczy Białowieskiej? Tam także rósł do końca XIX w. a ówcześni naturaliści i twórcy nowoczesnego leśnictwa z Juliuszem von Brinckenem i Stanisławem Batysem Górskim zastanawiali się nad tym, czy jest on (obok żubrówki rzecz jasna!) jedną z ulubionych roślin paszowych żubrów, czy nie?

Wracając do Puszczy Kampinoskiej to „nasz projektowy” dzwonecznik wonny rósł w Borze Niepustowym na obszarze ochrony ścisłej „Cyganka”. Trwał tam w widnym borze mieszanym i w lesie dębowym, opisywanym jako „nietypowa i mało trwała” dąbrowa świetlista albo jako bogata florystycznie dąbrowa kwaśna, stopniowo zmieniająca się w grąd. Od dekad nie było go dużo, a od kilkunastu lat z populacji została w zasadzie tylko jedna, co raz mocniej ocieniona, co raz mocniej tłamszona przez jeżyny i orlicę, kępa (bardzo podobnie „spłaca swój dług wymarcia” dzwonecznik na stanowiskach w woj. łódzkim i podlaskim). Dzięki projektowi POiŚ „FlorIntegral” nasz bohater uzyska co najmniej cztery stanowiska zastępcze, których szczegółowe położenie pozostanie naszą słodką tajemnicą. Osobniki wprowadzane do Puszczy Kampinoskiej wyhodowaliśmy z nasion pozyskanych w Kisielanach koło Siedlec. To jedna z bogatszych w skali Polski i całej niegórskiej Europy Środkowej populacji tego gatunku, licząca około 1-1,5 tys. kwitnących i owocujących okazów, najbliższa geograficznie, jak również genetycznie ostatniemu osobnikowi z Kampinosu. Nie bez powodu wspominam o „niegórskiej” części Europy, gdyż w Zachodnich Karpatach na Słowacji dzwonecznik miewa się znakomicie, dużo lepiej niż na Białorusi, w Polsce, Niemczech czy Czechach.

Samo dosadzenie kilku czy kilkunasty tysięcy 1- lub 2-letnich roślinek nie miałoby żadnego sensu bez wcześniejszego odtworzenia ich siedliska i bez jego dalszej, wytężonej pielęgnacji. Mamy nadzieję graniczącą z pewnością, że dzięki wykonywanym przez nas pracom terenowym ten najpiękniejszy krajobrazowo i chyba najbogatszy florystycznie las liściasty Europy Wschodniej i Środkowej wraca do podstołecznej kniei. Na objętych programem „FlorIntegral” powierzchniach odnalazły się dwa światłożądne gatunki szczególnej troski KPN: mieczyk dachówkowaty oraz kosaciec syberyjski, typowe dla mokrych, tradycyjnie użytkowanych łąk, ale i dla widnych dąbrów. Wkrótce powinno przybyć kwitnących osobników innych gatunków o zbliżonych wymaganiach, zwłaszcza miodownika melisowatego, dzwonku szczeciniastego czy podkolana białego…

Adam Kapler