Aesculus hippocastunum Digitata

Wszyscy znamy nasze swojskie, aczkolwiek pochodzące z Bałkanów kasztanowce białe Aesculus hippocastanum: o kopulastych koronach; wielkich, lepkich pąkach oraz dużych liściach ciemnozielonych wiosną, a soczyście złotych na jesieni. Od kilku lat mocno cierpią wskutek inwazji szrotówków, mimo to co raz częściej uciekają z parków i promenad w głąb lasów. To niezwykle lubiane u nas drzewo odgrywa istotną rolę przy wyznaczaniu fenologicznych pór roku. Pękanie pąków i rozwój liści to niechybna oznaka pierwiośnia; pełnia kwitnienia wyznacza pełnię wiosny; zaś opadanie liści nie przyśpieszone suszami i presją owadów zwiastuje fenologiczną jesień. Spośród ciekawych, na poły zapomnianych odmian k. białego eksponuje się u nas A. hippocastanum ‘Digitata’ o mniejszych i ciemniejszych od form dzikich liściach. Będąc w naszym Ogrodzie, zwłaszcza teraz, w maju i czerwcu, warto zapoznać się z kilkoma innymi przedstawicielami tego rodzaju, rzadko spotykanymi poza arboretami i ogrodami botanicznymi, a przecież godnymi szerszego upowszechnienia jako solitery w ogrodach albo drzewa przyuliczne.

Susze i ciężkie warunki wielkich metropolii znacznie lepiej od k. białych znosi kasztanowiec czerwony A. x carnea Hayne, utrwalony mieszaniec europejskiego, monumentalnego A. hippocastanum z amerykańskim, krzaczastym k. krwistym A. pavia L., o cieniutkich, przewieszających się gałązkach, wąskich listkach, purpurowych kwiatach oraz gładkich, jasno beżowych kasztanach. Kasztanowiec czerwony wygląd ma niemal idealnie pośredni między swymi rodzicami: znacznie niższy a wolniej rosnący od białego, a jednocześnie dużo większy od krwistego – przy obsadzaniu wąskich uliczek i niewielkich skwerów jest to niebagatelna zaleta! Pąki również mają wyraźnie pośredni charakter: pozbawione wełnistego „meszku”, ale jednak nieco lepkie. Kwiecie bywa bardzo różne, od jasnoróżowego przez ciemnoróżowe po niemal krwiście czerwone. We wrześniu i październiku zawiązuje nieco owoców, ale śmieci słabiej od rodziców. Kasztany są brązowawe jak u k. krwistego, mają jednak nieco kolców, co zbliża je do kolczastych torebek białego.

Aesculus flava

Gatunkiem o wielu nazwach naukowych i handlowych, doznającym w minionych paru przepływów i odpływów popularności wśród polskich szkółkarzy, jest kasztanowiec żółty (k. appalaski) A. flava syn. A. octandra, A. lutea. Podobnie jak nasz europejski k. biały także k. żółty jest starym, trzeciorzędowym gatunkiem, zepchniętym przez lodowce do nielicznych ostoi w Appalachach i dolinie rzeki Ohio. Rośnie tam w lasach liściastych razem z tulipanowcem Liriodendron tulipifera, klonem cukrowym Acer saccharum i lipą różnolistną Tilia heterophylla. Kwiecie często uznaje się u nas za niezbyt ładne, gdyż kwiatostany są wąskie, a kwiaty bladawe, w różnych odcieniach żółci często wpadającej w zieleń, o stulonych płatkach, z pomarańczowymi łatkami w środku. Listowie za to może robić wrażenie. Liście niby podobne do k. białego, ale mniejsze, cieńsze, drobniej piłkowane. Jesienią przebarwia się wcześniej, ale mocniej niż u k. białego, przybierając intrygujące odcienie złota. Także owoce k. żółtego opadają wcześniej. Mierzą zwykle do 3 cm średnicy, brak im kolców na łupinie. Po 1945 r. niektórzy ogrodnicy zachwycili się dostępem do kasztanów i zrazów tego gatunku na Ziemiach Odzyskanych i próbowali upowszechniać go w całej Polsce Ludowej. Dziś jednak rzadko obserwuje się te drzewa poza starymi parkami zakładanymi jeszcze przez pruskich posiadaczy ziemskich i fabrykantów. Żeby urósł w Polsce wielki i silny szczepi się go zazwyczaj na k. białym jako podkładce, aczkolwiek pnie bywają wtedy nieproporcjonalnie grube na tle korony.

Bardzo podobny do k. żółtego, mylony nawet przez zawodowych botaników i ogrodników, jest kolejny amerykański gatunek: k. gładki (k. cuchnący) A. glabra. Od k. żółtego różni się: jaśniejszą, głębiej spękaną, a mocniej korkowatą korą oraz kolczastymi owocami. Reszta cech morfologicznych, jak również liczba chromosomów są zasadniczo takie same. Poza ogrodami botanicznymi spotkać go można choćby na Ursynowie czy w Żbikowskim parku Hoserów.

Aesculus mutabilis

Intrygującą rośliną ozdobną, dającą się uprawiać nawet w dużych donicach, jest k. zmienny A x mutabilis. To dość dawna, niemiecka grupa odmian z 1905 roku, o różowo-złotych kwiatach, lśniących, zwykle sinych od spodu liściach, niezwykle mało grymaśnych wobec podłoża, odpornych na chłód, aczkolwiek dość wrażliwych na suszę. Wielką zaletą z perspektywy osób sprzątających, natomiast wadą z perspektywy maluchów jest brak owoców u tego małego drzewa lub pokaźnego krzewu. Kasztanowce zmienne cudownie się prezentują jako solitery na wrzosowiskach i rabatach.

W pobliżu Bramy Leśnej, przy skręcie w Aleję Marii Curie-Skłodowskiej, włazi nam na alejkę wyjątkowo tylko spotykany w Europie Środkowej k. drobnokwiatowy A. parviflora syn. A. macrostachya, jedyny bodaj przedstawiciel podrodzaju Macrothyrsus sadzony niekiedy w parkach dworskich i miejskich – w Polsce chociażby w Żelazowej Woli, Gołuchowie, Wojsławicach czy Kórniku. To również przybysz zza Wielkiej Wody o pełzającym niemal, krzaczastym pokroju. Zakwitnie bardzo późno, w końcu lipca, sierpniu do początków września, gdy inne kasztanowce gubić już zaczną owoce, a nawet listowie. Kwiatostany ma długie i cienkie, pojedyncze kwiaty zaś białe, o pręcikach trzy lub czterokrotnie dłuższych od płatków. Bardzo ekspansywny gatunek, chętnie korzeniący się dolnymi konarami, a do tego odporny na mrozy i półcień. Do szczęścia potrzebuje świeżej, zasobnej w próchnicę gleby. Jego kasztany dojrzewają w Powsinie nader nielicznie, a są bardzo ciekawe: gładziutkie, gruszkowate, lekko brązowe, prawdziwe „gruszki na kasztanie”.

Kasztan jadalny

Podczas zwiedzania Ogrodu z przewodnikiem mnóstwo osób wypytuje nas, jakie kasztanowce rodzą jadalne owoce, znane z wypraw na południe Europy? Odpowiedź brzmi: żadne! Żaden kasztanowiec nie rodzi owoców jadalnych dla człowieka. Wszystkie one zawierają pieniste saponiny, zwane łącznie escyną. W małych dawkach używano ich w Osmańskiej Turcji do leczenia koni, stąd nazwa łacińska hippocastanum – koński kasztan. Od setek z okazałych „orzechów” (tak naprawdę torebek) próbowano pozyskać skrobię (krochmal) jako pokarm głodowy lub karmę dla zwierząt. Celem pozbycia się saponin obgotowywano je, moczono przez wiele dni, odlewając wodę albo siekano, zasypywano wapnem palonym (tlenkiem wapnia), po czym zalewano wodą. W czasie obu wojen światowych pienistych substancji z kasztanów używano do prania mundurów i wypełniania gaśnic. Słynny biochemik, a potem mąż stanu Chaim Weizmann opracował metodę przerobu skażonej saponinami mączki z kasztanowców na aceton, acetonu zaś na proch bezdymny dla marynarki wojennej. Dzieci uwielbiają zabawę owocami kasztanowców, należy jednak uważać, żeby ich nie zjadały. Znane są bowiem przypadki śmierci nie tylko po udławieniu się, lecz również po zjedzeniu okazałych nasion tego ślicznego drzewa w ciągu dwu kolejnych dni. Pierwsza pomoc przy spożyciu kasztanów Aesculus polega na wywołaniu wymiotów, rozcieńczeniu trucizn przez pojenie wodą lub mlekiem. Przy zjedzeniu 1-2 sztuk warto podać węgiel aktywny w zawiesinie wodnej.

Słodkie, chrupiące kasztany rodzą należące do innej rodziny, obdarzone zupełnie innymi liśćmi i kwiatami, kwitnące dopiero na przełomie czerwca z lipcem, kasztany jadalne (marony) Castanea sativa oraz ich kuzyni. Z tymi drzewami, co raz częściej sadzonymi w Polce, zapoznać się można w naszym Sadzie Pomologicznym.

mgr Adam Kapler