Od listopada do kwietnia bardzo brakuje nam żywej zieleni liści. Za sprawą ocieplającego się klimatu oraz wysiłków pokoleń łowców roślin i szkółkarzy przybywa jednak drzew, krzewów i roślin zielnych, których żywa, szmaragdowa zieleń może nam w Polsce towarzyszyć przez 365 dni roku. Do niedawna grupa ta składała się przede wszystkim z iglaków, którym towarzyszyły nieliczne paprocie i krzewinki. Bukszpan i brusznica od wieków maiły izbę na Boże Narodzenie, a wiosną zdobiły święconkę. Barwinek jako symbol życia wiecznego miał swoje miejsce na polskich oraz ukraińskich cmentarzach. Bergenie sprawdzą się nawet na suchej glebie albo w mocnym świetle. Przy silnym mrozie przebarwiają się wprawdzie na czerwono, ale to raczej zaleta.

Bergenia grubolistna

Od paru dekad coraz bardziej popularna jest mahonia ostrolistna, często wybierająca wolność w lasach i zaroślach. Także w Powsinie chętnie wkracza tam, gdzie jej nie sadzono, chociażby w nasze miniaturowe „Tatry”. Sprowadzony z Bałkanów ognik szkarłatny nie sieje się tak chętnie, aczkolwiek doskonale znosi krajowe warunki. Od paru dziesięcioleci z powodzeniem cieszy zimą i przedwiośniem oczy Warszawianek bujnym listowiem oraz jaskrawymi niczym małe pomarańczki szupinkami. Coraz częściej sadzi się u nas także prawdziwe ostrokrzewy. W Polsce zamiast czystych genetycznie ostrokrzewów kolczastych lepiej sprawdzą się mieszańcowe ostrokrzewy Meservy. Mamy w Powsinie nawet takie cudaki jak ostrokrzewy gubiące liście już jesienią (z okółkowym Ilex verticillata na czele), lecz nie na nich się teraz skupiamy.

Ostrokrzew okółkowy

Większości zimotrwałych gatunków liściastych (plus minus okrytozalążkowych, bo szerokolistne i wieczniezielone są także gnioty, podokarpy i niektóre soplice spośród nagozalążkowych) daleko jednak do ich trwałości. Przynajmniej w polskim klimacie, bo już w Irlandii czy na niższych obszarach szwajcarskich Alp wypierają na potęgę gatunki lokalne, nadając krajobrazom bardziej kalifornijski sznyt. W Polsce, nie tylko północno-wschodniej, lecz także w wyższych położeniach Karpat i Sudetów, utrzymanie wiecznie zielonych „liściaków” pod gołym niebem wciąż uważane jest za wyższy stopień ogrodniczego wtajemniczenia.

Drugie Chiny w polskim ogrodzie

Kto lubi nie tylko chińskie towary, lecz także cudeńka flory Państwa Środa, może śmiało sadzić fargezje rozłożyste Fargesia rufa. Doskonale poradzą sobie na tarasie, a przy odrobinie opieki także w gruncie, pod gołym niebem. Cały zielony tunel z fargezji podziwiać można koło Willi Botanica (Fangorówki) w naszym Ogrodzie. Nie są jakoś bardzo ekspansywne (jak na bambusy), toteż nie musicie Państwo sięgać po bariery korzeniowe. Zimowy mróz nie jest im tak straszny, jak wiosenne i letnie susze oraz palące bezpośrednio słońce. Dlatego doskonałym rozwiązaniem bywa sadzenie ich blisko oczek wodnych i/lub pod okapem drzew. Soczysta, świeża zieleń tych drewniejących traw koi zmysły. Nic dziwnego, że pandy wielkie są takie zrelaksowane. W końcu nie tylko kontemplują urodę tych roślin, lecz również się nimi zajadają.

Fargezje w Powsinie

Zimozielone pnącza i okrywowe dla początkujących

Naszą przygodę z zimotrwałymi pnączami oraz innymi gatunkami okrywowymi zacząć trzeba od czegoś prostego i taniego. Doskonale nada się tu nasz bluszcz, jedna z nielicznych lian rodzimych dla Polski. Mało grymaśne i łatwo dostępne są także niskie, zimotrwałe trzmieliny z Dalekiego Wschodu jak t. Fortune’a i t. japońska. Ta pierwsza w pełni zasłużyła na swą łacińską nazwę trzmieliny „bluszczowej”, gdyż podobnie jak jej imiennik, wspina się za pomocą korzonków przybyszowych, wybornie okrywa co ma zakryć, a do tego świetnie znosi chłód. Bardziej wrażliwa na mróz jest trzmielina japońska, toteż należy ją okryć, zwłaszcza w bezśnieżne zimy. W chłodniejszych dzielnicach Polski najbezpieczniej uprawiać ją w pojemnikach. Obie trzmieliny dostępne są u nas zwykle w odmianach pstrolistnych, o kremowych lub złocistych brzegach liści.

Pod okapem starych drzew czy między wysokimi budynkami, gdzie za ciemno dla większości traw, wybornie sprawdzi się runianka japońska Pachysandra terminalis. Kwitnie u nas całkiem obficie, jednak rzadko zawiązuje owoce. Zimę znosi doskonale, o ile okryta jest śniegiem lub liśćmi. Dzięki swoim rozłogom może formować zwarte darnie. Bez problemu kupić można zarówno formy identyczne z typem dzikim, jak i odmiany o liściach biało obrzeżonych. Spacerując po PAN OB. CZRB łatwo przekonać się jaka to użyteczna bylina! Jak ożywia listopadową szarzyznę, śnieżne krajobrazy pełni zimy, wreszcie brązy marca.

Runianka japońska

A co z wieczną zielenią na skalniaki, smagane wiatrem lub prażone gorącym Słońcem? Tu sprawa jest znacznie trudniejsza. Niemal wszystkie zimotrwałe „liściaki” cierpiałyby i szybko zbrzydły w takich warunkach. Na szczęście z Ameryki Północnej przybył do nas floks szydlasty Phlox subulata. Jak dłoń winna mieć sprawne wszystkie 5 palców, tak alpinarium wiosną musi być obsadzone pięcioma „skałolubami” (prócz floksu będą to żagwin ogrodowy, gęsiówka kaukaska, ubiorek wieczniezielony oraz smagliczka skalna).

Dla zaawansowanych…

Gdy już opanujemy tajniki pielęgnacji, a jeszcze zanim bluszcz i runianka opanują zupełnie naszą działkę możemy poeksperymentować z czymś trudniejszym. Z drzewami i krzewami, jakich od dawna zazdrościliśmy naszym brytyjskim i holenderskim pracodawcom. Wystarczy nieco bardziej atlantycki klimat albo naprawdę dużo wysiłku i pomyślunku, by także w Polsce utrzymać pod domem jakiś kolekcjonerski rarytas. Sarkokokka Hookera Sarcococca hookeriana to himalajska kuzynka bukszpanu. Rośnie dziko od Afganistanu i Chin przez płn.-wsch. Indie po Bhutan i Nepal, w reglowych lasach na wysokości od 1000 do 3500 m.n.p.m. Doskonale wytrzyma spadek temp. do 15 stopni poniżej 0 Celsjusza, ale marnieje przy braku osłon od wiatru i słońca. Rośnie powoli, za to kwitnie zimą lub na przedwiośniu, rozsiewając mocny, przyjemny zapach. Na kwiaty skimmii japońskiej Skimmia japonica przyjdzie nam poczekać do kwietnia bądź maja, jednak całą zimę i przedwiośnie krzewinkę tą zdobią wielkie, różowe pączki oraz czerwone owoce. Starsze odmiany są dwupienne tak samo jako ostrokrzewy i rokitniki, dlatego owoców doczekamy się tylko na żeńskich okazach, o ile obok rośnie jakiś „mężczyzna”…

Skimmia japonica

 

Rododendrony i laurowiśnie są wieczniezielone z definicji, a większość sadzonych w Polsce wiciokrzewów traci liście jesienią. Tym niemniej można spróbować z wiciokrzewami zimotrwałymi. Kto chce by jej pergola pozostała szmaragdowa od listopada do marca-kwietnia, a zima nie odsłoniła śmietnika może nabyć wiciokrzew Giralda Lonicera giraldii (syn. L. japonica). Ponoć całkiem dobrze wytrzyma nawet mocne światło i jałową glebę.

Wiciokrzew japoński

To wszystko były rośliny piękne i pożyteczne, ale dość niskie. A co z prawdziwymi drzewami? Czy wciąż jesteśmy skazani wyłącznie na iglaki? Być może nie! Przybywa w Polsce miłośników wieczniezielonych dębów oraz magnolii. Dziwimy się czemu nasi sąsiedzi – Czesi i Słowacy sadzą w swoich arboretach różne ciekawe gatunki z gór Utah albo znad Morza Śródziemnego? A my w ciepłym Szczecinie i Gorzowie chuchamy na nie i dmuchamy jakby dopiero co przyjechały z Puszczy Amazońskiej? Gratką dla wielbicielek zimotrwałych dębów stał się dąb Turnera Quercus x turneri ‘Pseudoturneri’. To pochodząca z Wielkiej Brytanii hybryda, prawdopodobnie naszego d. szypułkowego z d. ostrolistnym, słynącym z jadalnych żołędzi. Po piętach depcze mu kolejny zimotrwały obiekt pożądania z rodzaju Quercus, mianowicie dąb nieśplikolistny (meksykański) Q. rhysophylla odmiany ‘Maya’.

Świerk ajański

Dobre, bo polskie: wieczniezielone paprocie do ogrodu

Wiele osób sądzi, że wieczniezielone paprocie muszą być egzotami. Tymczasem w naszych lasach i górach jak najbardziej znaleźć można miejscowe gatunki o w pełni zimotrwałych liściach. Dodajmy do tego paprocie sprowadzane z Syberii i Kanady, a otrzymamy szeroką paletę gatunków i odmian, których niekiedy nie trzeba nawet okrywać zimą. Wiele uroku wnoszą do Powsina rodzime paprotniki jak: paprotka zwyczajna, języcznik i podrzeń żebrowiec. Paprotkę zwyczajną Polypodium vulgare nie bez powodu zwano „słodyczką”. Jej słodkie kłącza pozwoliły naszym przodkom przetrwać niejeden przednówek i niejedno przegrane powstanie. Jest bardzo żywotna, poradzi sobie nawet w pełnym Słońcu o ile ma wilgotno w glebie, choć nie zawsze zawiązuje zarodniki. Skąd ta bujność? Okazuje się, że paprotki zwyczajne to naturalne hybrydy p. syberyjskiej P. sibiricum z p. lukrecjową P. glycyrrhiza.

Paprotka zwyczajna

W akwariach morskich trzyma się bajecznie kolorowe wężowidła i rozgwiazdy, a w Powsinie mamy języczniki Asplenium scolopendrium (dawniej Phyllitis scolopendrium), także wyglądające niczym jakieś ogromne, szmaragdowe szkarłupnie. Dają radę nawet wśród rozpalonych latem wapiennych głazów powsińskich „Pienin”, choć są tam bledsze i mniejsze niż pod okapem drzew na Rabacie Cienistej.

Języczniki w Powsinie

Następnym, rzekomym egzotem będzie podrzeń żebrowiec Blechnum spicant. Gdy wysiał się kiedyś w szklarence na poddaszu budynku Banku Genów, to większość starych pracowników brała go za przybysza z Oranżerii. Tymczasem to twardy góral z Sudetów i Karpat, na Niżu Polskim niezwykle rzadki jako relikt zlodowaceń. Wypuszcza dwa typy liści. Zimotrwałe są tylko te asymilacyjne, do odżywiania na drodze fotosyntezy i oddychania. Dłuższe od nich liście zarodnionośne zginą jesienią, rozsiawszy najpierw zarodniki.

mgr Adam Kapler