Październik w naszym Ogrodzie, podobnie jak w całej Europie Wschodniej, to czas radykalnej zmiany dekoracji w szacie roślinnej. Tylko olchy, robinia oraz nasz jesion wyniosły zachowają ciemną zieleń swych liści aż do ich opadnięcia w listopadzie. Zieloną barwę listowia całą zimę utrzyma za to większość iglaków oraz nieliczne okrytozalążkowe. W powsińskim Arboretum zetkną się Państwo z paroma intrygującymi drzewami szpilkowymi, które również przebarwią się na złoto lub spiżowo, po czym zrzucą igły. Będą to nie tylko nasze oraz zamorskie modrzewie, lecz również rzadko eksponowane w Polsce modrzewniki, metasekwoje oraz cypryśniki błotne. Nasze drzewozbiory to także „żywe muzeum” mnóstwa drzew, krzewów i pnączy liściastych, którym zima nie straszna. Zachowują szmaragdową zieleń swego listowia całych 12 miesięcy. Dotyczy to szczególnie rododendronów, ale także wielu mniej znanych, drobniejszych przedstawicieli rodziny wrzosowatych: kalmii, golterii, tudzież pierisów.

Spacerowiczki i miłośniczki fotografii przyciąga do naszego Ogrodu niepowtarzalny, październikowy koloryt. Ujrzeć można u nas zarówno złotą, polską jesień, jak i przepych lasów Japonii oraz Kanady z ich feeriami purpurowych, karmazynowych i pomarańczowych, a nawet różowych i fiołkowych liści. W Sadzie Pomologicznym złocą się pigwy i pigwowce. Ślicznie przebarwiają się aronie i derenie jadalne. Mocny pomarańcz owoców rokitnika kontrastuje z bielą i srebrem ich liści. Wiele uroków mają też jarzęby miczurinowskie, których fioletowe i purpurowe korale kontrastują ze złotym listowiem. Niesamowite wrażenie na Zwiedzających sprawia też jarząb późny ‘Joseph Rock’ ze swoimi szupinami barwy kości słoniowej. Wspaniale wygląda dereń kousa z jego różowymi owocami złożonymi o tępawych, niedługich wypustkach. Na tle wciąż mocnej, szmaragdowej zieleni listowia prezentują się niczym małe jeżowce o krótkich kolcach rozrzucowe wsród zoster i zielenic. Wiatr unosi zarówno drobne, srebrne niteczki babiego lata jak i niezliczone skrzydlaki klonów, jesionów, grabów oraz parczelin. W końcu miesiąca opadłe liście utworzą gruby, miękki kobierzec.

Gdy Waga ustępuje Skorpionowi świat zwierzęcy dalej przygotowuje się do zimy. Na południe odlatuje większość ptaków, a także niektóre motyle z rusałką admirałem na czele. Ustają loty cytrynków, pazi królowej i ważek. Pszczoły miodne pasą się na nawłociach i astrach. Pod koniec października znikną na długie miesiące w ulu. Kończy się żer gąsienic większości motyli, w tym tłuściutkich ale kolorowych larw zawisaka topolowca. Na drzewach w Arboretum oraz Sadzie próbują zakładać zimowe gniazda gąsienice niestrzępa głogowca oraz kuprówki rudnicy, giną jednak z rąk naszych pracowników. Wiele innych gatunków właśnie się przepoczwarza bądź ma już ten etap za sobą.

Europejskie Dni Ptaków nie bez powodu organizuje się w pierwszy weekend października. Przecież właśnie teraz opuszczają nasz Ogród stali mieszkańcy. Słyszymy za to, niekiedy także widzimy niezliczonych gości z okolicznych lasów i trzcinowisk, a nawet pierwszych przybyszów z Dalekiej Północy Eurazji. Gniazdujące w naszym ogrodzie sójki zmierzają do północnej Afryki, lecz zastąpiły je przedstawicielki tego samego gatunku ze Skandynawii i Syberii. Opuszczają nas swawolne pliszki siwe, kląskawki i muchołówki oraz świergotki łąkowe. Z większych ptaków odlatują właśnie gołębie grzywacze. W ślad za nimi na południe ciągnie część drapieżców (z urokliwą pustułką i myszołowem zwyczajnym na czele) oraz jedyny w Polsce pasożyt lęgowy: kukułka. Niektóre szponiaki jak kobuz lecieć będą aż do RPA. Miłym, rubinowym akcentem na tle żywotników są gile. Po dwumiesięcznej przerwie znowu słyszymy kopciuszka. Młode szpaki stają się lśniąco czarne, a ich rodzice i dziadkowie wracają na moment do gniazd, koncertując jak na wiosnę. Szczygły i makolągwy zbijają się w stadka, przenosząc z miejsce na miejsce po parkach i ogrodach. Zostaną jednak z nami całą zimę. Z zadrzewień do Kolekcji Warzyw i dawnych Chwastów przenoszą się szczygły. Dzwońce uwijają się wraz z makolągwami na polach i odłogach, do sadów i ogrodów zawiną się dopiero w listopadzie. Słychać niekiedy żurawie i dzikie gęsi. W końcu października odlecą wodniki, zaglądające niekiedy z Łęgów Oborskich na nasze powsińskie sadzawki.

Przygasa życie w wodach. W naszych najgłębszych i największych stawach-odstojnikach oczyszczalni ścieków woda nawet teraz zachowuje dość wysoką ciepłotę. Nie dziwi zatem wczesnopaździernikowa aktywność licznych, dużych bezkręgowców. Przy odrobinie skupienia w ciepłe dni wypatrzymy jeszcze liczne owady wodne, nieco mięczaków, skorupiaków oraz pijawek.

Październik to czas dla większości z nas pora ostatnich grzybobrań. Grzybów wielkoowocnikowych jest wyraźnie mniej niż w sierpniu i wrześniu, ale w ciepłe poranki wciąż trafić można na owocniki mnóstwa gatunków jesiennych, a nawet późnoletnich. W pobliżu sosen i brzóz czerwienieją muchomory czerwone. Wspinając się po schodach and stawów do Villi Botaniki dojrzeć można muchomory zielonawe, dawniej zwane sromotnikowymi. Na pryzmach kompostu i korowiny można ujrzeć urokliwe kubki kustrzebek oraz śnieżnobiałe purchawki. Między świerkami i modrzewiami, spomiędzy kobiercy barwinka, runianki i bluszczu, wychylają się ogromne, pstrokate kapelusze przepysznej czubajki kani oraz jej trującego sobowtóra: sinoblaszka. Pod okapem egzotycznych, japońskich i amerykańskich iglaków wyrastają ostatnie gwiazdosze, uważane dawniej za przybyszów z kosmosu (spadające gwiazdy). Większość grzybów zniknie do następnego roku w połowie dziesiątego miesiąca, lecz parę innych smakołyków będzie zawiązywać owocniki aż do początków listopada. Tu i ówdzie bieleją mleczaje, srebrzą się też kapelusze gąsek niekształtnych.

mgr Adam Kapler