Polska dała Japonii Chopina, Nippon zaś odwdzięczył się nam swymi pigwowcami japońskimi Chaenomeles japonica. Te piękne i pożyteczne krzewy właśnie teraz obsypane są szkarłatnym, różowym lub pomarańczowym kwieciem. Urodą nie ustępują bugenwillom z Oranżerii ani historycznym odmianom róż, są też równie trudne do sforsowania jako niskie żywopłoty. Wspominaliśmy już na blogu o ich kwitnieniu, a nawet nieśmiałym wypuszczaniu listków całą zimę. Większość Zwiedzających nazywa te cierniste krzaki po prostu „pigwami”, nie dając sobie wytłumaczyć, że prawdziwe pigwy Cydonia oblonga to blisko z nimi spokrewnione, ale jednak wyraźnie różne drzewa o znacznie większych owocach, białych lub różowych kwiatach zawiązujących się dopiero na przełomie maja i czerwca, pochodzące na dodatek z innego regionu – Azji Mniejszej, Kaukazu, może także południowo-wschodniej Arabii? W naszym Sadzie Pomologicznym celowo zestawiamy różne na poły zapomniane dziś odmiany pigwowców japońskich z prawdziwymi pigwami, jak również z rzadko uprawianymi w Polsce pigwowcami chińskimi Pseudocydonia sinensis. Pigwowca chińskiego zbliża do pigwy wysoki, raczej drzewiasty niż krzaczasty pokrój, a odróżniają piłkowane liści. Jego szupiny kształtem, rozmiarem i kolorem łudząco przypominają cytryny. Dopiero z bliska widać, że to owoce jabłkowe jak u reszty podrodziny. Polska to unikat w Europie, gdyż pigwowce japońskie ceni się u nas jako surowiec na kompoty i nalewki zdecydowanie wyżej od prawdziwych pigw, aronii i mieszańców miczurinowskich, co jaskrawo odróżnia nas od sąsiednich ludów.

Adam Kapler