Marzec to czas przełomu w życiu przyrody, także w naszym, stale upiększanym dla Państwa Ogrodzie. W ciągu trzeciego miesiąca roku dzień wydłuży nam się o dwie godziny. Około 20 dnia nastąpi zrównanie dnia z nocą, uznawane przez większość kultur za pierwszy dzień wiosny. To czas przedwiośnia, gdy przyroda budzi się do życia, ale wciąż nie cała. W naszym Ogrodzie to przedwiośnie jest bujniejsze, głośniejsze i barwniejsze niż w otaczających go lasach, na polach ornych, łąkach i mokradłach. Oprócz gatunków rodzimych dla Polski rosną przecież u nas także niezliczone egzoty, całkiem nieźle wytrzymujące polski klimat, a nawet powsińskie zastoiska mrozowe.

Rośliny o mocno rozwiniętych organach podziemnych (kłączach, bulwach lub cebulach), zwane uczenie geofitami, są jednak z największych atrakcji przedwiośnia dla naszych zwiedzających. W naszych kolekcjach polowych: Flory Polski oraz Kolekcji Roślin Cebulowych i Kłączowych demonstrujemy co roku mnóstwo tych małych, ale urokliwych kwiatów. Wiele z nich, posadzonych po północnej, a nie południowej stronie szpaleru naszych pięknych cisów, ocienianych nieco przez cypryśniki nutkajskie, dopiero budzi się do życia. W ciągu najbliższych tygodni, a może nawet dni, ukażą się pierwsze szafirki, iryski, hiacynciki, cebulice, śnieżniki, puszkinie, ozdobne formy przebiśniegów oraz mnóstwo innych gatunków, w tym kolekcjonerskich rarytasów. Na pobliskich trawnikach kwitną już najwcześniejsze z naszych szafranów: krokusy złociste, a lada moment winny dołączyć do nich również kolejne krokusy oraz najodporniejsze formy narcyzów i fritillarii (koron, szachownic). Kolekcja Flory Polski cieszy nas pierwszymi kwitnącymi kępami ciemierników, przebiśniegów oraz śnieżyc wiosennych. Lada dzień zaczną też kwitnąć nasze szafrany spiskie, zawilce oraz cieszynianki. Prace nad nową bramą od strony lasu wymusiły przesadzenie psiząbów. W wielu miejscach naszego Ogrodu różowieją krzewy wawrzynka wilczegołyka. Nie brak także okazów albinotycznej tej ślicznej, ale bardzo trującej rośliny. Żywą, mocną zielenią błyskają z dala inne rodzime wawrzynki: główkowe, ale do ich kwitnienia jeszcze daleko. Spod kęp zrudziałych liści wychylają się zimotrwałe języczniki i przylaszczki.

W Arboretum złocą się bądź czerwienieją oczary. Leszczyny okwitły. Pod osłoną pokaźniejszych drzew i krzewów kwitną dalecy krewni oczarów, a sobowtóry naszej leszczyny: leszczynowce. Te ciekawe, miododajne krzewy ze skarbca flor Dalekiego Wschodu raczej nie są sadzone poza ogrodami botanicznymi, gdyż mocno szkodzą im zimni ogrodnicy oraz kapryśne pogody przedwiośnia. Tegoroczna zima, śnieżna i mroźna, sprawiła, że w tym roku abelie („białe forsycje”) oraz różaneczniki dahurskie wciąż jeszcze śpią. Jeszcze kilka tygodni i ruszą również magnolie. Przy odrobinie szczęścia może już za trzy – cztery tygodnie uda się Państwu odnaleźć kwitnącego łuskiewnika? Ten arcyciekawy pasożyt wyłania się z podziemi tylko na czas kwitnienia i owocowania, po co najmniej paru latach zupełnie ukrytego życia. Rozwija się na korzeniach świerków, buków, leszczyn i olsz. Dawniej uważano go nie tylko za zupełnego pasożyta, ale i drapieżcę, łowiącego drobne bezkręgowce. Świat pełen jest niezwykłych roślin. Nie trzeba jechać do Namibii czy do meksykańskiego Chiapas by je badać.

Sad Pomologiczny także błyska złotem kwiecia dereni jadalnych. Purpurowieją w nim z daleka tak listki, jak i imponujące jagody żurawiny wielkoowocowej. Żywą zielenią połyskują brusznice i bażyny. Miejsca gliniaste i piaszczyste zdobią żółte koszyczki podbiału. Większość ziół z Kolekcji Roślin Leczniczych i Przyprawowych dalej pogrążona zostaje w zimowym uśpieniu. Już teraz na przedwiośniu budzą się do życia lepiężniki. Początkowo zmarznięty jeszcze grunt przebijają pąki, a po chwili widzimy już mięsiste, jaskrawo różowe pędy kwiatowe, okryte lancetowatymi łuskami (toteż mylone często przez naszych Gości z łuskiewnikiem), które z czasem przekształcą się w małe, ale asymilujące liście. Koszyczki kwiatów lepiężnika skupione są w groniaste kwiatostany na niskich, ale nader krępych pędach. Po zapyleniu pędy te wystrzelą ku niebu nawet do jednego metra wysoko. Mocno ułatwi im to rozsiewanie ich puchatych jak u mniszków owocków, które w przeciwnym razie pozostałyby pod okapem wyrastających od kwietnia, ogromniastych jak u łopianu lub gunnery liści. Sokiem z cuchnących, walcowatych kłączy tej rośliny leczono w średniowieczu chorych na dżumę bądź padaczkę, potem już tylko trzodę.

Znad Morza Śródziemnego wracają masowo szpaki i skowronki. W niedostępnych dla Zwiedzających fragmentach naszego zaplecza technicznego lęgną się małe zajączki. Jak tylko ziemia rozmarznie zaczynają się walki godowe kretów. Większe spośród ogrodowych sadzawek wciąż bywają skute lodem, w mniejszych jednak już w drugiej połowie tego miesiąca rozpoczną się gody żab. Druga połowa marca to czas gdy najłatwiej dostrzec huczka ziemnego (grzebiuszkę). Ta ciekawa ropuszka o szarawym grzbiecie i białawym brzuszku przez większą część roku prowadzi skryty a nocny, niemal zupełnie podziemny tryb życia. Spotykamy ją wtedy zupełnie przypadkowo, podczas robót ziemnych lub orki. Dość odporne na chłody są oliwkowo żółte żaby trawne. Nawet prószący śnieg nie przerwie im parzenia. Z parodniowym opóźnieniem w stosunku do żab trawnych zaczną łączyć się w pary i znosić skrzek żaby moczarowe. Ich samce staną się wtedy mocno niebieskie niczym smerfy. Choć skute lodem głębsze stawy zdają się martwe i puste, to w głębszych partiach wód życie kipi równie mocno jak na lądzie. Zaczyna się tarło jazgarzy, wciąż trą się szczupaki i okonie. Owadów wciąż jest niewiele. W lutym już ze strychów, piwnic i mysich norek wychodziły pierwsze rusałki pawie oczka, a spod opadłych liści pierwsze cytrynki. Na drogach przy skraju lasu rozpoczyna się lot rusałek wierzbowców. Gdy Słońce mocniej przygrzeje z leży zimowych wychodzą pierwsze biedronki siedmiokropki oraz mylone z nimi niekiedy z powodu także czerwono-czarnego ubarwienia kowale bezskrzydłe. W ślad za nimi budzą się piękne i chronione biegaczowate, prezentowane zresztą na naszych tablicach edukacyjnych w pobliżu „plaży” i budynku Banku Genów. Choć biedronkę z kowalem łączy liczba odnóży, kolorystyka i zamiłowanie do gromadnego występowania na dróżkach lub korze drzew w naszym Arboretum, to oba te insekty reprezentują odmienne rzędy owadów. Dość porównać larwy biedronki z malutki kowalami, różniącymi się od rodziców jedynie wielkością.

Samce szpaków śpiewają jak szalone, trzęsąc całym węgliście czarnym ciałkiem do taktu i trzepocząc skrzydłami. Śpiew jest ich jest bogaty w tony, ale niezbyt oryginalny w tym sensie, że naśladują inne gatunki ptaków, choćby wilgę, która wróci do nas znacznie później. Czeczotki i rzepołuchy (makolągwy żółtodziobe) nas opuszczają, wracając w tajgę, za to ich krewniaczki makolągwy zwyczajne wiją już gniazda w koronach krzewów bądź niskich drzew. Na swój domek wybiera zwykle żywopłoty albo dobrze oświetlone solitery drzew iglastych (zwłaszcza jałowców) albo gatunków liściastych wyposażonych w ostre kolce lub ciernie (głogów, róż, ostrokrzewów). Już w pierwszej połowie marca wracają do nas pliszki siwe, które tak nabroiły na poddaszu w zeszłych latach, gdy szykowaliśmy tam sadzonki dzwoneczników wonnych w ramach projektu „FlorIntegral”. Nader niewrażliwy na ostatnie śnieżycie i przymrozki jest również kopciuszek. Wraca razem z pliszką siwą i szpakiem, a koncertować będzie od marca po lipiec. Rynny naszych powsińskich warsztatów, dławisz w pobliżu „Villa Botanica” oraz majestatyczne, mocno obrośnięte bluszczem świerki i brzozy to ulubione miejscówki kosa. Teraz na przedwiośniu kos często bywa mylony ze szpakiem, gdyż szpak wciąż nie ma swoich perełek, a oba gatunki mają miodowo żółte dzioby. Pod koniec marca zawita do nas większość zięb. Część najsilniejszych samców próbowała zresztą zimować w Polsce. Zaczęły się też gody sójek. Sójki to prawdziwe władczynie, a przynajmniej rzeczniczki całej naszej ornitofauny. Na poletkach doświadczalnych, w inspektach i ogrodzie testowym róż, jeszcze nim zazieleni się większość kolekcji polowych i pobliskie łąki, słychać oraz widać już świergotki łąkowe. W początkach marca samce zaczynają swoje koncerty, to podlatując w górę, to znów opadając lotem ślizgowym. Śpiew tych siwych, nieco mniejszych od wróbli ptaszków podobny jest do skowronków, aczkolwiek jeszcze uboższy w tony. Prawdziwe skowronki są okazalsze, większe od sikor i wróbli, a wróciły do nas jeszcze przed świergotkami, już w lutym.

mgr Adam Kapler