Goździk lśniący Dianthus nitidus to jeden z tych gatunków, jakie lepiej znamy z krajowych ustaw i międzynarodowych konwencji o ochronie przyrody niźli z dzikiej przyrody. Chronią go Konwencja Berneńska oraz Dyrektywa Siedliskowa. Mimo wielu przeróbek listy roślin prawnie chronionych w latach: 1995, 2001, 2004, 2012 tudzież 2014 wciąż na niej figuruje. Jest o tyle niekonsekwentne, że równie cennych konserwatorsko i równie różowy, typowy jednak dla Karpat Wschodnich a nie Zachodnich, goździk łysy D. glabriusculus (Kit.) Borbas nigdy nie dostąpił tej łaski.

Goździk lśniący to stary ewolucyjnie gatunek, ograniczony do wapiennych i dolomitowych pasm Zachodnich Karpat. Tak archaiczne, bo trzeciorzędowe (paleogeńskie) gatunki roślin naczyniowych mogły się u nas uchować właściwie tylko w Karpatach, o ile były roślinami halnymi, odpornymi na ekstremalne mrozy i susze, o wielkich zdolnościach do rekolonizacji skałek uwolnionych spod lodowców górskich i lądolodu skandynawskiego. G. lśniący podawany jest z Siwego Wierchu, Niżnich Tatr, Fatry, Chocza, Gór Strażowskich, Hal Orawsko-Liptowskich i Wiaternych w ówczesnych „Górnych Węgrzech” czyli dzisiejszej Słowacji. Kolejną ostoją tego gatunku mają być także pasma Czarnogóry, Serbii i Kosowa, inni botanicy jednak temu przeczą (nie uwzględnia się ich na mapach zasięgowych w polskich czerwonych księgach…), albo uznają tamtejsze goździki za inny, aczkolwiek pokrewny lśniącemu gatunek: goździk Lakusica D. lakusicii. U naszych południowych sąsiadów pozostaje gatunkiem szczególnej troski tamtejszych parków narodowych i rezerwatów. Obfitujące w goździki lśniące naskalne murawy z trawą seslerią oraz borówczyska z mącznicą lekarską są również ostojami wielu innych rzadkich, endemicznych i reliktowych gatunków karpackich np.: sasanki słowackiej, pierwiosnka łyszczaka węgierskiego, urdzików etc. Z racji najwyższych priorytetów konserwatorskich w skali Europy i świata dość chętnie eksponowany w ogrodach botanicznych dysponujących odpowiednim zapleczem. W Polsce będą to choćby: GOB Zakopane, PAN OB. CZRB w Warszawie-Powsinie, OB. UMCS w Lublinie, OB. UAM w Poznaniu czy KCZRG w Bydgoszczy.

W XIX ponoć trafiał się również w Pieninach. W 1881 polski inżynier z wykształcenia, nauczyciel z zawodu, a botanik i taternik z pasji: Bronisław Gustawicz (1852-1916) podał występowanie tego ślicznego goździka z Okrąglicy („pod Ogródki”, około 900 mnpm). W 1894 r. podał go znowu – tym razem z Czubatej Czorsztyńskiej – niewielkiej skałki na wschód od ruin zamku w polskiej części Pienin (nie mylić ze szczytem zwanym obecnie Czubatą!). Wielu naukowców próbowało potem dotrzeć na wskazane stanowiska, nie odszukali jednak D. nitidus. Stąd wedle niektórych przyrodników czeskich i słowackich g. lśniący został mylnie podany z Pieniny. Wątpliwości odnośnie obecności tego gatunku w polskiej florze mają dość solidne podstawy. W zbiorach zielnikowych po Gustawiczu znalazły się arkusze co najmniej dwu innych gatunków, oznaczone jako pozyskane w Pieninach, które z pewnością nigdy tam nie występowały. Wskazuje to na pomieszanie etykiet. Z drugiej strony jednak Gustawicz nie botanizował na Siwych Wierchach ani na Choczu, gdzie g. lśniący wciąż rośnie, a dawniej musiał być jeszcze pospolitszy, zatem zbiory w Pieninach zdają się wielce prawdopodobne. Także warunki siedliskowe polskich Pienin pozostają dość zbliżone do pobliskich, słowackich muraw nawapiennych z D. nitidus, co skłania do wiary w XIX-wieczne dane.

Jak poznać g. lśniącego? To dość niska (0,1-0,4 m) bylina o – jak sama nazwa wskazuje – mocno błyszczących liściach. Pędy proste, nagie, wyprostowane, takoż lśniące od wosku, chroniącego i przed mrozami, i przed upałem co na wapiennych, bezdrzewnych skałkach ma niebagatelne znaczenie. Liście różyczkowe, naprzeciwległe, u nasady łączą się w pochwę liściową. Są dość cienkie (3-5 mm szerokości), ostro zakończone, całobrzegie a równowąskie, rzadziej łopatkowato-lancetowate. Brak im przylistków. Kwiaty g. lśniącego, podobnie jak mnóstwa innych roślin górskich pozostają stosunkowo duże na tle całego osobnika – dlatego tak wysoko cenimy je w naszych przydomowych alpinariach! Wyrastają samotnie bądź parami na końcach rozgałęzień pędów generatywnych. Odznaczają się podobnie jak wiele innych przedstawicieli rodzaju Dianthus ślicznym różowym kolorem. Zapylane są głównie przez motyle. Płatki korony są orzęsione, zwężają się tworząc tzw. paznokieć. Goździk lśniący wedle literatury fachowej i bywalczyń słowackich pasm kwitnie od lipca do sierpnia. Globalne zmiany klimatu chyba jednak przyśpieszają jego wegetację, przynajmniej u nas w Powsinie. Jak pozostałe goździki także i lśniący zawiązuje owoce w postaci czteroząbkowych torebek, dłuższych od kielicha kwiatu. Nasiona są czarno-brązowa, płaskie, typu ortodoks, zatem doskonale przechowują się w naszym powsińskim kriobanku genów.

Jak wszystkie goździki także i D. nitidus może być sadzony jako roślina ozdobna. Nadaje się na kwiat cięty, rabaty naturalistyczne, murki kwietne oraz skalniaki. Jest też potencjalnie cenny dla hodowców z uwagi na nietypowy dla rodzaju Dianthus lśniący odcień zieleni łodyżek oraz liści. Stanowi zatem wyborny przykład CWR, z ang. crop wild relative – dziko rosnącego krewniaka roślin uprawnych. W tym charakterze trafi do monografii CWRów, jaką m.in. prof. A. Nowak i ja tworzymy dla IHAR w Radzikowie. W ogóle wszelkie goździki, zwłaszcza gatunki botaniczne i stary, na poły zapomniane już przez kwiaciarzy i publiczność odmiany, ceni się wysoko za ogromną odporność oraz niską pracochłonność przy uprawach na skalę masową. Dlatego tak dobrze udawały się – w przeciwieństwie do frezji czy storczyków – chociażby w Sowietach mimo bardzo niskiej niekiedy kultury pracy w sowchozach i kołchozach. Dawniej zapewne g. lśniącego stosowano podobnie jak jego krewniaków także w ludowym lecznictwie. Kłącza, kwiaty i ziele wszystkich krajowych Dianthus zawierają podobnie jak ich kuzynki mydlnice Saponaria saponiny trójterpenowe, czasem także ślady alkaloidów, działają wykrztuśnie i przeczyszczająco. Dlatego wielu krajowych przedstawicieli tego rodzaju prezentujemy nie tylko w Byliniarni, lecz również Kolekcji Roślin Leczniczych.

mgr Adam Kapler